Fernando Vallejo pisze z Medellín:
Nie może istnieć szczęście w tym twoim świecie telewizorów i kaset, punków i rockowców, i meczów piłki nożnej. Kiedy ludzkość siada na tyłkach przed telewizorem, żeby patrzeć, jak dwudziestu dwóch infantylnych mężczyzn kopie piłkę, trzeba porzucić nadzieję. To budzi zgrozę, litość i ochotę, żeby dać ludziom kopniaka w tyłek i posłać ich na kamieniste stołki wieczności - niech opuszczą ziemię i więcej się tutaj nie pokazują.
Czemu to dziecko tak ryczy, proszę pani? Bo żyje? Ja też żyję, a jakoś wytrzymuję.
Każdy polityk czy urzędnik (co na jedno wychodzi, każda osoba na stanowisku) jest z natury łajdakiem i cokolwiek powie, cokolwiek zrobi, nie ma nic na swoje usprawiedliwienie. Nigdy nie spodziewaj się po takich niewinności. Nie bądź naiwny.
(...) ciągnęły (...) tłumy błagać Matkę Bożą, prosić, prosić, prosić - co biedakom, oprócz rodzenia dzieci, wychodzi najlepiej.
Nienawiść jest jak ubóstwo - ruchome piaski, z których nikt się nie uwolni; im bardziej się szamocze, tym bardziej grzęźnie.
(...) kto wspiera biedę, ten ją przedłuża. Bo czy jest inne prawo tego świata niż to, że z jednej pary biedaków rodzi się pięć czy dziesięć sztuk? Bieda pączkuje, pomnożona przez wspomniane liczby, żeby potem, kiedy okrzepnie, szerzyć się jak pożar w postępie geometrycznym.
Wydaje nam się, że istniejemy, ale nie - jesteśmy iluzją nicości, kokainowym snem.
Więcej, w tłumaczeniu Marty Szafrańskiej-Brandt, na stronie Wydawnictwa Muza.
Fajnie brzmią te cytaty,
Fajnie brzmią te cytaty, gratuluję tego, że znajdujesz czas na książki w magisterskim młynie.
Gratulacje przyjęte :-) Moja