Przystanek Woodstock 2015 rozpoczął się deszczem, gościł porankami z temperaturą daleko poniżej dziesięciu stopni powyżej zera, a dniami i nocami przygrywał muzyką ze skrajnie różnych obszarów gatunkowych. Bynajmniej, nie jest to nic nadzwyczajnego na tym festiwalu, przecież bywały już deszczowo-jesienne edycje. Znacznie bardziej interesujące jest wrażenie wymiany pokolenia Woodstockowiczów. Tak ogromnej liczby ludzi młodszych ode mnie na Przystanku Woodstock jeszcze nie widziałem. Warto przyjrzeć się nowemu bliżej.
Nowe pokolenie, w większości pierwszy bądź trzeci raz na festiwalu, zaskakuje ilością i różnorodnością przyjmowanych w dużych dawkach używek. Począwszy od nieodłącznego towarzysza z gorilla glass, przez hurtowe ilości wysokich i mniejszych procentów, cienkie mentolowe i skręcane w bibułce, po uwielbienie dla mielonki i buł z parówką, czy grę pozorów w reakcji na presję społeczną.
— Nie bierz tego, to ma taki okropny zapach, a potem będziesz chciał do mnie...
— A tym mnie jak zwykle odepchniesz — chwycił konserwę i targnął nią w stronę koszyka.
Kostrzyn przywitał pielgrzymów, zamkniętym jeszcze rok temu, odremontowanym zabytkowym dworcem. Miasto korzysta na tym festiwalu, widać to na każdym kroku. Droga na pole namiotowe usłana była sponsorami i ich budami wypełnionymi głupawką. Nieopatrznie umyłem ręce w nieoznakowanej (czyżby zabrakło parawanów?) przenośnej niebieskiej umywalce toitojowej, za co usłyszałem od przedstawiciela sponsora produkującego na kwasie fosforowym wodę z cukrem i aromatem:
Spieprzaj! — rzucił wymachując pięściami.
Brudasy muszą znać swoje miejsce, pomyślałem, machnąłem ręką i poszedłem w swoją stronę.
Muzycznie, tegoroczny festiwal należał do kapeli frankofońskich. Zaczynając od perfekcyjnie dopracowanego show w wykonaniu Shaka Ponk, przez świetny akustyczny Canailles, po fenomenalny (niemal do potęgi) Scarecrow.
Koncert Jazzombie ciekawy, jednak daleko mu było do solowego występu grupy Pink Freud w namiocie ASP podczas poprzedniej edycji festiwalu. Mam nadzieję, że koncert Eminence był tak dobry jak koncert Decapitated.
Ciekawych jazzu czekała w tym roku prawdziwa uczta - w namiocie ASP, zagłuszani przez koncert Comy na dużej scenie, wystąpili w grupie Marka Napiórkowskiego: Henryk Miśkiewicz, Maciej Sikała, Krzysztof Herdzin, Robert Kubiszyn i Paweł Dobrowolski. Może za rok wystąpi Ptaszyn, Namysłowski czy Urbaniak?
Zapowiada się, że Przystanek Woodstock 2016 zmieni jednorazowo termin swojego rozpoczęcia, z przełomu lipca i sierpnia, gdzieś na środek lipca. Czas pokaże, czy takie zapowiedzi okażą się trafione.