B uwielbia filmy o superbohaterach tak mocno, jak mocno krążą kropelki etanolu w jego prawdziwie polskiej krwi wieczorową porą. Z równą mocą pisze swój Mały Dziennik, skrzętnie notując daty wydarzeń i kluczowe nazwiska, nie ustępując w tym znanemu świętemu w zwalczaniu wszelkiego rodzaju Semitów. Wiedzę swą propaguje z wielką zapalczywością, głuchy na wypalającą się wrażliwość innych. Urażony twierdzi, że broni ojczyzny. I zachodniego stylu życia, co kwituje wybijając kolejne klawisze klawiatury, mocnymi uderzeniami palców lepkich od piany, przy pisaniu kolejnego szybkiego monologu uświadamiającego debili nierozumiejących powagi zagrożenia. Zagrożenia ze strony tych lewaków z Brukseli, choć w większości rządzą tam ich polityczni przeciwnicy, oraz czwartej rzeszy, której jedynym celem jest zniewolenie jego rodaków oraz zniszczenie jego kraju. To znaczy polskiej wiary katolickiej, która z chrześcijaństwem ma coraz mniej wspólnego. Jeżeli kiedykolwiek miała wiele, za to zawsze była wyznacznikiem prawdziwości bycia rodakiem.