Bernhard w Dwójce

Z okazji 80-tej rocznicy urodzin Thomasa Bernharda w ramówce Programu Drugiego Polskiego Radia znalazło się sporo ciekawych audycji związanych z życiem i twórczością genialnego Austriaka oraz relacji z samych obchodów urodzin pisarza.

Spóźniłem się trochę z moim odkryciem i, niestety, kilka z tych audycji mi umknęło. Na pomoc przyszły podcasty Polskiego Radia. Okazało się jednak, że nie można ich ściągać w przyjazny zwykłemu użytkownikowi sposób (czyli do pliku, na dysk twardy), a fanem słuchania "strumieniowego" jestem żadnym.

Trzy największe kłamstwa

Fraternité
Égalité
Liberté

Zapamiętam słowa Herty, aby nie mówić starcom, że człowiek jest dobry jak kromka chleba, bo nigdy w to nie uwierzą, a dzieciom, bo nigdy nie dorosną.

Zwierzęta

Krawcowa z przedmieścia kupiła pewnej wiosny na targu dziesięć piskląt. Nie miała kwoki. Siedzę tu i szyję, a one sobie same rosną, mówiła. Pisklęta, póki jeszcze miały puch, były u niej w pracowni. Biegały wszędzie albo siedziały i grzały się w ścinkach. Kiedy podrosły, od rana do wieczora były na podwórzu. Tylko jedno dalej było w pracowni. Skakało na jednej nodze przez ścinki, jego druga noga była kaleka. Siedziało godzinami i przyglądało się krawcowej przy szyciu. Gdy wstawała, skakało za jej krokami. Kiedy nie było klientów, krawcowa rozmawiała z nim. Kurczę miało rdzawoczerwone pióra i rdzawoczerwone oczy. Ponieważ najmniej biegało, najszybciej rosło, najwcześniej stało się tłuste. Jako pierwsze zostało zarżnięte, zanim jeszcze lato zaczęło się na dobre. A reszta kur grzebała na podwórku.

Krawcowa przez całe lato mówiła o kalekim kurczęciu. Mówiła, musiałam je zarżnąć, było jak dziecko.

Herta Müller za przekładem Alicji Rosenau z książki Lis już wtedy był myśliwym.

Kto wygrał, a kto nie

Mężczyzna, który pachniał trawą, powiedział, kiedy znalazł wisielca, dobry rzemieślnik, a partaczy robotę.

Bo blacharz wisiał krzywo i tak nisko nad podłogą przy drzwiach, że mógłby stanąć na czubkach palców i się odepchnąć, gdyby zechciał.

Mężczyzna, który pachniał trawą, sięgnął ponad głowę wisielca, powiedział, szkoda dobrego sznura. Nie odciął sznura, rozluźnił pętlę, blacharz wypadł. Skórzany fartuch zgiął się, kiedy upadł. Wisielec się nie zgiął, jego ramiona uderzyły o podłogę, a głowa stała prosto w powietrzu. Mężczyzna, który pachniał trawą, rozwiązał węzeł, nawinął sobie sznur przez dłoń między kciukiem a palcem wskazującym i przez łokieć. Z krótkiego końca zrobił węzeł, taki sznurek może się przydać w rzeźni, powiedział.

Herta Müller za przekładem Alicji Rosenau z książki Lis już wtedy był myśliwym.

Das Geheimherz

Odpowiedziałem na pytanie J o sens ciągłej nauki czymś zdawkowym; wtedy miałem wrażenie, że było to coś zupełnie nieciekawego. Chciałem dać zupełnie inną odpowiedź, ale ja za dużo mówię. Bo taki jest obowiązek, bo tak trzeba - taką?

Miłe, że są i tacy, którzy potrafią ładnie ubrać w odpowiednie słowa moje nieprzemyślane do końca odpowiedzi. Trzy lata przed moimi narodzinami Elias Canetti napisał w Tajemnym sercu zegara:

Chociaż już nic nowego nie zapamiętuje, nie opuszcza go ruchliwość uczenia się. Dopóki pozostaje w ruchu, czuje, że jeszcze nie umarł.

Cztery lata wcześniej zapisał zaś, że

Zawsze mówi więcej, niż chce powiedzieć. Co ma robić? Czy ma się  s a m  zredukować, czy zredukować swoje wypowiedzi?

Jakie to uciążliwe, że pewnie wszystko zostało już powiedziane. Albo, co gorsza, napisane i wydane. Na szczęście!

Valid XHTML 1.0 Strict