Dla normalnych: miejsca brak

Dla normalnych: miejsca brak

Gazeta Wyborcza zapoczątkowała ciekawy cykl artykułów prezentujących opinie różnych ludzi (w tym komunistów) na temat ostatnich 20 lat, w pewnym sensie, po odzyskaniu niepodległości. Pierwszy artykuł z cyklu 20 lat wolności. Moja prywatna historia. Co zyskałem? Co straciłem? A co diabli wzięli? przeczytałem w wydaniu szczecińskim Gazety. Pomysł na serię artykułów pokazujących 20 lat wolności w różnych ujęciach jest bardzo trafiony. Z niecierpliwością czekałem na kolejne, nowe artykuły.

Spodziewałem się gorzkich słów, i je dostałem. Gorzkich jest zawsze najwięcej. Oczywiście sporo artykułów było bardzo optymistycznych - coś się komuś udało, ktoś założył firmę, dorobił się, jest zadowolony. Jednak na dłuższą metę troszkę to bezsmakowe.

W ogólnopolskim dodatku "Duży Format" do Gazety Wyborczej natknąłem się na jeden wyjątkowo ciekawy artykuł. Nie ma wywiadu bezpośrednio z osobą najbardziej zainteresowaną - czyli jego bohaterem. Został on nakreślony przy użyciu słów osób trzecich. Nakreślony, i to jak!

Bohaterem artykułu jest Zdzisław Bykowski, współzałożyciel pierwszej Solidarności.

Człowiek, który jako jedyny (ze wszystkich przedstawionych w tym artykule, mówiących o nim - jest ich naprawdę wielu) domyśla się, a może dobrze zna znaczenie słowa "wolność". I odpowiedzialności, jakie ona ze sobą niesie.

Krew zaczyna szybciej krążyć, kiedy dowiaduję się, że jest jeszcze w Polsce kilku takich, którzy przykładają odpowiednią wagę do swoich słów. Wiedzą, co to kręgosłup moralny. Są zwyczajnie normalni.

Szkoda tylko, że on jest jeden a "ich" jest wielu. Zbyt wielu.

Wycinek pochodzi z dodatku "Duży Format" do Gazety Wyborczej z 2. lutego 2009, strona 6. Artykuł dostępny również na Gazeta.pl.

Valid XHTML 1.0 Strict