Anno Domini

Geniusz lisa napawa mnie dumą, jego zmysły wyostrzyły się, a niejedna szeregowa nioska odda mu swoją głowę na tacy. Wielki pierwszy tej ziemi spieszy się, aby uratować świat. A świat potrzebuje nie jego a nas: dlaczego jednak o nas nikt nie mówi dobrze. My, ze swoich zagrzybionych nor, nie możemy mówić o nim źle, bo się obrazi, zrobi nam ugór, zabierze swoje zabawki i umknie do swoich mateczników, nasze misie miododajne (przeciwnie: to my mamy tutaj czarne futerka). Fakt, trudno chwalić tych, którzy raz za razem popełniają błąd, partaczą i są z siebie dumni. To napawa dumą. Tuby rudego grzmią, że bydło za dużo żre, to już będzie 60% opasłych trutni! tylko coś trudno je zauważyć. Niesłychane, ukrywają się po piwnicach, to pewne!, pewnikiem razem z tym swoim zbożem, a plan na ten rok nie został jeszcze wyrobiony. Wykurzyć ich natychmiast, nakarmić pracą, byle czasem nie przyszło im do głowy: nuda (życie), praca dla każdego, do końca życia! Starych nam nie potrzeba, dlatego potrzeba nam reform. Dobrze zreformowane społeczeństwo to zdrowsze społeczeństwo. O, jak mi przykro, pani się nie należy, a ten dziad czego tu chce? Decyzji? Wyrażam zgodę (w końcu u nas eutanazja zakazana, a kto Żyd a kto pedał to my już dobrze wiemy). Z tej dżungli wyjdą tylko największe chluby tego pięknego zakątka zasłoniętego przez blokowiska (oczywiście).

Czy temu panu coś się stało? (Czyli, że ta podskakująca glista na podłodze między drzwiami z prawej strony, a drzwiami z lewej to człowiek, aha.) Czy ktoś może mi pomóc? (A pomyśleć, że mogło padać, wtedy tarzałby się w błocie: jak te świnie, których krew pijemy.) Co się stało? (Bohaterka.) Ten pan ma atak. (Mięso pierwsza klasa!) Czy jest tutaj koc? (Niemożliwe, przecież tutaj nie ma nic poza zardzewiałą dziurą w podłodze, tak bardzo zachęca: jestem miejscem prawdziwej wolności.) Będzie żył. (Czerstwy staruszek, wielka szkoda dla systemu.)

On krzyczy z góry: za mało w was Boga, oni pytają: jakiego Boga.

Valid XHTML 1.0 Strict