Na wschodzie wąż zjada swój ogon, a ogon odrasta i tak do stuleci. Na zachodzie nadal wierzą, że słowami mogą rozwiązać każdy problem i naprawić każdy świat. Na zachodzie jego twardy język wchodzi ustami między zęby jego, na wschodzie kolejna kula wbija się w czyjąś głowę. Polskie pany noszące się na prawdziwych polaków pianą z ust plują do rodaków, a kark gną posłusznie przed wronim panem. W pokłonach jedynemu właściwemu bogu mówią o odnowie moralnej, którą przyniosą chłopcy jego królewskiej mości, gdy tymczasem tną brudną żyletką twoją twarz, a ich ego wypływa nosem i wylewa się uszami, oczy spękane a usta ich suche. Zachodni śniady kaleka popiera ruch wznowienia pracy komór gazowych i mówi, że walczy o poprawienie jakości, ale tak nieoficjalnie. Kadra jest słaba, i nie ma pojęcia o szczelności, tak mówi. Kadra obraduje, jednak betonu nie kruszy, nie mają zamiaru ustępować, mają zamiar nominować nowych dyrektorów. A dyrektorzy będą obradować dniami i nocami, bo, przecież, taka ich praca.